Smok Chinolubomir…

Wielka Parada Smoków 2018.  Hasłem przewodnim imprezy są „Smoki z Dziennika Marco Polo”.

Rysunek smoka

Zapraszamy wszystkich do zapoznania się z legendą.

Legenda o Chinolubomirze

            Dawno, dawno temu kiedy życie toczyło się wolniej niż dzisiaj i każdy miał czas dostrzegać jego piękno, w małej, malowniczej wyspie Curzoli w Dalmacji, która należała wtenczas do Wenecji przyszedł na świat odważny chłopiec – Marco Polo. Na kartach historii świata zapisał się jako wielki wenecki kupiec i podróżnik. Jego ojciec Niccolo i stryj Mateo byli weneckimi kupcami i utrzymywali szerokie kontakty handlowe z krajami Wschodu. Marco od dzieciństwa słyszał opowieści bliskich i marzył o dalekich podróżach śladami ojca i stryja, a że wszystkie marzenia prędzej czy później się spełniają, przyszedł i czas na jego wielką wyprawę. Siedemnastoletni Marco wyruszył wraz z ojcem i stryjem w podróż na Wschód. Wyprawa ta, jak pokaże czas, zmieni jego życie. Marco Polo wyrósł na odważnego młodzieńca i pewnego słonecznego dnia udał się w niezwykłą podróż na Wschód. Ekspedycja prowadziła do Chin przez Jedwabny Szlak. Przez wiele lat Marco, ojciec i stryj podróżowali przez nieznane, przepiękne lądy. Przeżywali niezwykłe przygody a Marco spisywał wszystko w swoim tajemnym kajecie. Chciał zapamiętać każdą chwilę, moment i przygodę z eskapady życia. Wiedział, że żadna chwila się już więcej nie powtórzy, a widoki i zdarzenia, które dane było mu przeżyć były wyjątkowe. Kiedy pewnego słonecznego  poranka wraz z bliskimi dotarł do przepięknego miasta Hangzhou, nie przeczuwał, że w tym miejscu spotka go jeszcze jedna niezapomniana przygoda. Zachwycony miastem podróżnik wybrał się na przechadzkę po nim. Widział już wiele przepięknych miast jednak to nazwał „najwspanialszym miastem na świecie”. Miejsce zachwyciło go tak bardzo, że postanowił w nim zamieszkać na dłużej. W trakcie jednego ze spacerów dotarł nad Jezioro Zachodnie. Było to miejsce tradycyjnego wypoczynku mieszkańców, którzy pływali na łodziach podziwiając okoliczne widoki. Dzień był bardzo słoneczny i Marco cieszył się, że będzie mógł w tym jakże malowniczym miejscu podziwiać przepiękny zachód słońca, o którym wcześniej tak wiele słyszał. Kiedy usiadł nad brzegiem ogromnego jeziora, nagle w ciszy, która otulała to miejsce, usłyszał dziwne pomrukiwanie. Odwrócił głowę i jego oczom ukazał się bajkowy widok. Niedaleko przystani, obok cumującej łodzi, stał najprawdziwszy w świecie smok. Spoglądał w dal, a jego skóra pięknie mieniła się w blasku zachodzącego słońca. Marco wstał i niedowierzając własnym oczom, niepewnym krokiem podszedł ku nieznajomemu. Smok nie był zaskoczony tymi odwiedzinami, odwrócił się ku niemu, uśmiechnął się i spokojnym ciepłym tonem zapytał:

– Kim jesteś i dlaczego tak mi się przyglądasz?

– Jestem Marco. Podróżuję po Wschodzie i chwilowo pracuję w Hangzohou – odpowiedział niepewnie, wpatrując się cały czas w zadziwieniu w smoka.

– Wybrałeś piękne miejsce co świadczy o twoim dobrym guście  – odpowiedział dumnie smok, uśmiechając się tajemniczo i poprawiając swój barwny ogon.

– Z pewnością i nie przypuszczałem również, że tak niezwykłe – rzekł już nieco pewniej Marco.

Smok na te słowa uśmiechnął się szeroko i odpowiedział:

– Tak potwierdzam twoje domysły, jestem smokiem. Pochodzę z dynastii Song ale nie odpowiadało mi królewskie, ułożone życie. Na dworze wszystko toczy się według ustalonego porządku. Tak bardzo marzyłem o innym życiu. Nieprzewidywalnym i pełnym przygód. Uciekłem nad Jezioro aby tutaj codziennie podziwiać wschody i zachody słońca, kąpać się w rześkich wodach jeziora, wyczekiwać statków przypływających do portu, poznawać nowych ludzi i spacerować piaszczystym brzegiem jeziora, kiedy tylko przyjdzie mi ochota. Dużo też podróżowałem, tak jak Ty Marco. Odwiedziłem wiele miejsc, ale najbardziej urzekło mnie jedno miejsce w sercu Europy – Kraków. Na ulicy Lubomirskiego, w pewnej starej szkole spotkałem wspaniałych ludzi, wspaniałe dzieci, dali mi schronienie, pokochali mnie i nadali imię. Jestem Chinolubomir – smok, który kocha ludzi i podróże.

Po tej opowieści Marco zamilkł. Spoglądał z fascynacją na nowego znajomego, który wyglądał zjawiskowo. Długi połyskujący ogon błyszczał na tafli wieczornego jeziora. Ogromne, brązowe oczy wyglądały bardzo przyjaźnie. Smok wyglądał dostojnie i radośnie, był ogromny, machał krótkimi grubymi łapkami, jakby chciał się nimi wachlować. Wokół smoka roztaczała się niewidzialna ,pozytywna aura , która przyciągała z dużą siłą.

– Pamiętaj Marco – rzekł patrząc w dal jeziora. Zawsze warto spełniać swoje marzenia. Nawet jeśli świat i inni wydają się być temu przeciwni. Jestem bardzo szczęśliwy, że byłem w Krakowie. Marzę o tym, by kiedyś tam wrócić, do moich dzieci z Lubomirskiego. Życzę Ci, aby i twoje nie tylko podróżnicze marzenia się spełniły.

– Dziękuję bardzo Chinolubomirze – odpowiedział wzruszony Marco. Nie przypuszczałem, że podróż do Chin przyniesie mi taką wspaniałą znajomość i widoki. A teraz spełnię swoje kolejne marzenie i opiszę to wszystko w moim dzienniku, który prowadzę od początku podróży.

– Wspaniale – odpowiedział zadowolony smok. Zapraszam Cię na wspólne podziwianie zachodu słońca. Takie widowisko najlepiej oglądać w towarzystwie, a tutaj każdego dnia słońce wygląda inaczej – dodał z uśmiechem.

Marco i Chinolubomir usiedli razem na piaszczystym brzegu jeziora. Słońce powoli zachodziło i skrywało się nieśmiało za horyzont jakby chciało im coś jeszcze powiedzieć. Nowi znajomi wpatrzeni w barwne niebo snuli w milczeniu swoje marzenia, które na pewno kiedyś się spełnią.

Legendę opracowała: p. Renata Korwin

Facebook
Twitter
LinkedIn
Pinterest